Ta książka leży u podstaw tożsamości naszego miasta. Powinien ją znać każdy, kto posługuje się terminem „miasto-ogród”, który dziś wydaje nam się nierozerwalnie związany z nazwą naszego miasta. Przeczytaliśmy dla Was “Miasta-ogrody jutra” Ebenezera Howarda i przedstawiamy najważniejsze jej założenia.
Termin “miasto-ogród” po raz pierwszy pojawił się w publikacji Ebenezera Howarda “Jutro. Pokojowa droga do prawdziwych reform” z 1898 r. W 1902 r. książkę wznowiono pod tytułem “Miasta-ogrody jutra”. Na jej podstawie powstała polska edycja wydana przez Instytut Kultury Miejskiej i Centrum Architektury w tłumaczeniu Martyny Trykozko.
Ebenezer Howard nie miał wykształcenia architektonicznego ani urbanistycznego. Był urzędnikiem zatrudnionym w brytyjskim parlamencie w roli stenografa. Z doświadczenia zawodowego znał wszystkie ówczesne bolączki miast, a lektura i obserwacja aktualnych nurtów reformatorskich pozwoliły mu na opracowanie własnej teorii. U źródeł koncepcji “miasta-ogrodu” leżało przekonanie o konieczności naprawy stanu miast, które po okresie intensywnej urbanizacji w XIX wieku musiały się zmagać z wieloma problemami. Najbardziej uciążliwe dla ich mieszkańców wydawały się przeludnienie i jego skutki: niski standard życia, zatłoczenie zabudowy i problemy higieniczne, a przy tym wysokie koszta utrzymania. Koncepcja Howarda miała stanowić na to wszystko remedium, łącząc w jednej jednostce osadniczej zalety miasta i wsi przy uniknięciu właściwych im wad. Łatwy dostęp do miejsc pracy, handlu i usług miał tu współistnieć z kontaktem z naturą i bogatą ofertą wytwarzanych lokalnie tanich produktów żywnościowych.
Wyobraźmy sobie rozległy teren, który można nabyć za niewielką cenę, a następnie w jego centralnej części przeznaczyć obszar do zagospodarowania pod miasto. Najpierw należy je dokładnie rozplanować. “Miasto musi zostać zaprojektowane jako całość, a nie pozostawione chaotycznemu wzrostowi, jak większość miast w Anglii i w niemal każdym innym kraju”. Pierwszym etapem prac będzie położenie w podziemnych tunelach wszelkich instalacji obsługujących przyszłą zabudowę: ścieki i woda deszczowa, wodociąg, gazociąg, kable telefoniczne, telegraficzne i elektryczne, tuby poczty pneumatycznej. Miasto dzielimy na sześć dzielnic o zbliżonej powierzchni. Każda powinna mieć podobną strukturę przestrzenną i być w stanie funkcjonować jako niezależna jednostka. Wszystkie dzielnice mają wspólne centrum, a w nim obiekty użyteczności publicznej: ratusz, halę koncertowo-wykładową, teatr, bibliotekę, muzeum, galerię i szpital, rozmieszczone w ogrodzie i otoczone wielkim parkiem. Od zewnątrz park okala szklany pasaż mieszczący centrum handlowe i ogród zimowy. Zabudowa mieszkaniowa tworzy pasma rozdzielone szeroką aleją, a w zasadzie liniowym parkiem, w którym rozrzucone są szkoły i kościoły. Peryferyjnie w każdej dzielnicy zlokalizowane są fabryki, magazyny i targowiska. Zaopatruje je linia kolejowa, opasująca całe miasto dookoła. Poza miastem rozciągają się tereny rolnicze, które jednocześnie stanowią naturalny bufor rozwoju przestrzennego miasta oraz zaplecze rolnicze, zaopatrujące miasto w produkty spożywcze i dające jego mieszkańcom gwarancję bliskiego kontaktu z naturą.
Koncepcja Ebenezera Howarda nie miała charakteru urbanistycznego, a zaproponowana przez niego wizja przestrzenna była tylko schematem. Był to raczej biznesplan, który zakładał działanie miasta-ogrodu jako wielkiego przedsiębiorstwa we wspólnym posiadaniu mieszkańców. Dlatego integralnym składnikiem koncepcji były skrupulatne wyliczenia obejmujące bilanse przestrzenne i kalkulacje finansowe, a wszystko rozłożone w czasie.
Cały obszar inwestycji miał mieć powierzchnię 6 tys. akrów (24 km²), z czego tysiąc akrów miało być przeznaczone pod miasto, zamieszkałe przez 30 tys. mieszkańców, a pozostałe 5 tys. – pod tereny rolne, zamieszkałe przez 2 tys. osób. W mieście miałoby się znaleźć 5,5 tys. działek budowlanych o powierzchni ok. 20 na 130 stóp (6 na 40 metrów). Na jedną działkę przypadałoby średnio 5,5 mieszkańca. 10 tysięcy mieszkańców znalazłoby w mieście zatrudnienie – w instytucjach publicznych, handlu, rzemiośle i przemyśle.
Miasto należało rozbudowywać stopniowo, dzielnica po dzielnicy, finansując kolejne etapy dzięki przychodom czerpanym z tych już zrealizowanych. Tereny czekające na zagospodarowanie powinny być tymczasowo użytkowane jako działki, pastwiska dla krów czy też cegielnie. Strefy zieleni mogły początkowo służyć jako teren uprawny, a dużą ich część należało pozostawić w stanie naturalnym. Moment zagospodarowania całego obszaru i zaludnienia go założoną liczbą mieszkańców miał oznaczać zakończenie inwestycji, która od tego momentu powinna już tylko czerpać przychody z czynszów. Dochody miały być przeznaczane na spłatę kredytów, a następnie – na emerytury dla wszystkich potrzebujących starszych mieszkańców. Ewentualny dalszy ruch osadniczy powinien być skierowany na założenie kolejnego miasta-ogrodu w sąsiedztwie.
Brak możliwości rozbudowy miasta poza wyznaczony obszar był jednym z najważniejszych założeń koncepcji Howarda. Jego realizacja była możliwa dzięki temu, że otaczające miasto-ogród tereny rolnicze miały stanowić własność jego społeczności, w interesie której było pozostawienie ich jako wolnych od zabudowy. Howard pisał nawet: “Możemy więc z niemal całkowitą pewnością założyć, że mieszkańcy miasta-ogrodu nie pozwolą zniszczyć piękna swego miasta przez jego rozrost”.
Opłacalność teorii Howarda opierała się na niskim koszcie zakupu gruntów inwestycyjnych i bardzo szybko została podważona przez kapitalistyczne realia. Mimo to koncepcja ta zyskała ogromną popularność. Wielokrotnie inspirowano się nią lub jej wybranymi aspektami. Sam Howard współpracował przy zakładaniu opartych na swoim pomyśle ośrodków. Nigdy jednak nie powstało miasto, które byłoby w stu procentach zgodne ze wszystkimi założeniami koncepcji “miasta-ogrodu”.