Odwiedziliśmy bliskich na Milanowskim Cmentarzu i zapewne wiele osób zaniepokoił widok naklejonych na groby karteczek z prośbą o regulację opłat. Kryje się za nimi ciekawa historia.
Wszystko zaczęło się, gdy działkę w strefie ochronnej cmentarza przy ul. Barwnej po okazyjnej cenie nabył deweloper i wystąpił do urzędu o uzyskanie warunków zabudowy dla tego terenu! I – o dziwo – takie warunki od burmistrza uzyskał, co prawda na budynki gospodarcze, ale wyglądające jak małe budynki mieszkalne.
Zaniepokojeni sąsiedzi nieruchomości interweniowali w urzędzie, złożyli odwołania od decyzji burmistrza i rozpoczęli batalię administracyjną o unieważnienie decyzji. Wtedy w swoich skrzynkach znaleźli informację od nowego sąsiada – dewelopera, który po sprawdzeniu ich nieruchomości dopatrzył się różnych nieprawidłowości i będzie zmuszony je zgłosić do właściwych organów. Jednak mieszkańcy się nie przestraszyli i nie wycofali swoich odwołań.
Zainteresowali problemem również radnego, mecenasa Piotra Napłoszka, który po analizie dokumentacji doszedł do wniosku, że sprawa ma drugie dno. Okazało się, iż działki nabyte pod budowę cmentarza w latach 2000 i 2007 i włączone w jego teren w 2009 roku, formalnie cmentarzem nie są, bo nie przeprowadzono procedury rozszerzenia cmentarza i zgodnie z prawem nie można tam chować zmarłych.
„O tej okoliczności, tak istotnej z punktu widzenia całej parafii, najprawdopodobniej musiał wiedzieć deweloper, bo kto by zainwestował w nieruchomość, uważaną przez wszystkich za strefę ochronną cmentarza, na której nie można budować mieszkań?”- mówi nam radny.
Gdy sprawa wyszła na jaw, Parafia złożyła wniosek o poszerzenie cmentarza – jako inwestycję celu publicznego. Burmistrz wydał decyzję odmowną, a Parafia się odwołała. Zdaniem urzędników prawidłową drogą rozszerzenia cmentarza jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Urząd przedstawił nawet radnym projekt stosownej uchwały, ale z powodu zauważonych błędów go wycofał. Organy nadzoru wskazały, że procedura uchwalenia planu miejscowego musi zostać poprzedzona badaniami geologicznymi terenu.
Na szczęście dla Parafii okazało się, że decyzje o warunkach zabudowy dla dewelopera zostały wydane przez burmistrza z naruszeniem prawa i samorządowe kolegium odwoławcze je unieważniło, co znacząco poprawia sytuację parafian w walce o cmentarz.
Teraz czeka nas długi wyścig po urzędowych i sądowych procedurach. Pozostaje mieć nadzieję, że ostatecznie wygra go Parafia, a nie deweloper. Sprawa nie skończy się szybko, bo uchwalenie nowego planu będzie trwała latami, a liczba miejsc na naszym cmentarzu jest ograniczona. W tej sytuacji Parafia, w trosce o zapewnienie miejsc pochówku zmuszona została do sprawdzenia, czy na starej części cmentarza nie znajdują się opuszczone groby, po których miejsca można na nowo zagospodarować.
I taka jest historia karteczek na grobach.