Bieszczadzki koncert Letniego Grania

W naszym leśnym mieście, na Zielonym Dołku, 15 lipca pojawiło się dwoje artystów z jednego z najdzikszych rejonów Polski, z Bieszczad. A konkretnie z Sanoka. To duet: Angela Gaber – wokal i Tomasz Dybała – gitary oraz sekwenser. Przybyłem na koncert niepewny tego, co ma się wydarzyć, bo o występujących nigdy wcześniej nie słyszałem. I na samym początku poczułem się oszukany. Czemu oszukany? Ponieważ byłem pewny, że artyści występują z playbacku. Ściana dźwięków, jaka do mnie dotarła, z idealnymi efektami pogłosowymi itp., sprawiała wrażenie precyzyjnie wyreżyserowanej w studiu, gdzie każdy ton miał odpowiednią barwę, głośność i głębokość. A trzeba zauważyć, że nie był to koncert artysty zarabiającego miliony, który może sobie pozwolić na najlepszych akustyków. To niszowy duet znany co najwyżej większej publiczności lokalnej i nieco mniejszej krajowej. Gdy podzieliłem się z kolegą podejrzeniem o playbacku, ten zmierzył mnie wzrokiem i stwierdził, że na takich koncertach to niemożliwe. I faktycznie: artyści grali na żywo. A całe brzmienie to zasługa ekipy akustyków z Milanowskiego Centrum Kultury. (Zresztą artystka na koniec zażartowała, że zabiera ich ze sobą.)

Co do samych artystów. Jak można wyczytać na stronie Milanowskiego Centrum Kultury: „Angela Gaber inspiracji poszukuje w muzyce różnych kultur. Z niezwykłym wyczuciem stosuje gamę środków nawiązując do tradycji ludowych, quasidziecięcych zabaw głosem czy wręcz odrealnionej ekspresji prewerbalnej”. Osobiście miałem wrażenie, że to połączenie folku i klimatycznej muzyki osadzonej w sferach eksperymentów głosem. Czasem brzmiało mi to subiektywnie jak ludowy śpiew w wielkiej katedrze, czasem jak opowieść o zamierzchłych czasach, a kilka razy czułem, że artystka z dużym pietyzmem wybija się ponad zwyczajną pieśń, a wchodzi w sfery mistyczne. Mimo iż nie przepadam za muzyką błądzącą między tymi wartościami, czułem ją wyjątkowo dobrze. W zasadzie nie mogę powiedzieć, abym w czasie całego koncertu był niezadowolony.

Koncert trwał kilkadziesiąt minut i u nikogo nie zaobserwowałem objawów znudzenia czy rezygnacji. Taką muzykę zwykle wchłania się naturalnie, bez przymusu. Polecam każdemu, kto chciałby zanurzyć się w dźwiękach jednolitych i eterycznych. Brawo dla Milanowskiego Centrum Kultury za dobór artystów i jakość nagłośnienia.

Letnie Granie
Fot. Antoni Grycuk
Facebook